Ogólnopolski Konkurs Literacki został ogłoszony 15 maja 2022 roku w Międzynarodowym Dniu Rodziny przez Ministra Edukacji Nauki prof. Przemysława Czarnka. Na konkurs nadesłano tysiąc pięćset trzynaście prac. Wśród wielu prac znalazła się ta - Magdaleny Jasińskiej – uczennicy Szkoły Podstawowej w Krynicach, opatrzona tytułem: Z pamiętnika Prababci - cud narodzin.
Dziewczynka podkreśliła w swojej pracy rolę dziadków w kształtowaniu charakteru młodego człowieka. Ukazała wartości, którymi należy kierować się w życiu, aby stworzyć silne więzy rodzinne. Pisała o miłości, która pokonuje trudności i jest fundamentem dla następnych pokoleń.
Madzia uczestniczyła w Gali Finałowej Konkursu 22 października 2022 roku w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie.

W zadumie jesienno-zimowej szarugi posłuchajmy fragmentów niezwykłej historii….

"Z pamiętnika Prababci - cud narodzin"

18 lipca 1943 roku

Przeżyliśmy! Tulę w ramionach naszego nowonarodzonego syna Stasia. Przyszedł na świat kilka godzin temu. Obok mnie siedzi mój ukochany mąż Józio. To dzięki niemu jesteśmy tu i żyjemy! Dzięki niemu i dobremu Bogu, który pokierował nasze kroki we właściwym kierunku, aby pomógł nam w jakże trudnej ucieczce- walce o życie- bo było tak blisko. Łzy radości mieszają się ze łzami bólu i trwogi o życie naszych pozostałych dzieci (…).

Trwa krwawa wojna. Aresztowania, wywózki, rozstrzeliwania od wielu miesięcy stały się normą. Każde najście wsi przez hitlerowców naznaczone jest krwawymi śladami. Najbliższe nam osoby giną z rąk wroga. Wielu naszych przyjaciół wywieziono na Majdanek (…).

Już ok kilku dni wiedzieliśmy, że wojska niemieckie są coraz bliżej. Wczoraj po południu niespodziewanie otoczyły naszą miejscowość Majdan Sielec z obu stron. Zazwyczaj żołnierze pojawiali się o świcie! Jak dobrze, że nasze dzieci przebywały wówczas u wujostwa na Janówce (…).

Józio jednak mocno chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę lasu, w kierunku Dzierążni. Słyszeliśmy za sobą strzały, rozpaczliwe krzyki. Z trudem się poruszałam, co chwila potykałam się o gałęzie. Józio to ciągnął mnie za rękę, to podpychał mnie z tyłu (…).

Resztkami sił udało nam się dotrzeć do pałacu w Dzierążni. Niektóre momenty pamiętam jak przez mgłę. Rozpaczliwy krzyk mojego męża, otwierające się drzwi pałacu i nakładające się na siebie głosy dziedziców (…).